Po tysiącu mil i 15 godz.
jazdy dotarliśmy na pierwszy zaplanowany przystanek- Colorado Springs.
Niepozorne miasteczko położone między górami na zachodzi a równinami na
wschodzie. Założone w 1871 przez Wiliama Jacksona Palmera magnata kolejowego
zachwyciło nas ilością atrakcji. Tylko w jego okolicach spędziliśmy prawie 3
dni, zwiedzając Manitou Springs, Garden of the Gods, górę Pikes Peak, Seven
Falls, Cave of the Winds… było co oglądać.
Zaczniemy od Garden of
the Gods, najprościej ujmując są to formacje skalne z czerwonego piaskowca,
które na błękicie nieba robią niezwykłe wrażeni! Przynajmniej na mnie. Jedną z
ciekawostek jest Kissings Camels (całujące się wielbłądy), nazywane tak z powodu podobieństw do pary całujących się
dromaderów... z okiem wyobraźni, istniej pewne
podobieństwo:)
Ale co ja będę pisać… jak
to mi ktoś powiedział „ …ty nie pisz tylko fotki wstawiaj ”... także kilka z
Ogrodu Bogów. :) (byliśmy tam 17.06.2013).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz